Poszukiwania miejsca pochówku “Żołnierzy Niezłomnych”

Ekipa z Instytutu Pamięci Narodowej kierowana przez prof. 
Krzysztofa Szwagrzyka szuka w Mławie miejsca pochówku 
jednego z ostatnich partyzantów walczących na północnym 
Mazowszu z tzw. władzą ludową - por. Wacława 
Grabowskiego - Puszczyka i jego żołnierzy.

[yframe url='http://www.youtube.com/watch?v=McNvEW06MC0']

Prof. Szwagrzyk zapewnia, że w przyszłości rozpoczną się również 
poszukiwania grobu najsłynniejszego chyba partyzanckiego
 dowódcy w naszym regionie po 1945 r. - Mieczysława
 Dziemieszkiewicza - Roja.

                                                                                                                                             O przebiegu mławskich poszukiwań  w:

"Extra Ciechanów", nr 488 z 30 września 2014

Gdzie spoczywają ostatni Żołnierze Niezłomni z północnego Mazowsza

IPN szuka miejsca pochówku Wacława Grabowskiego - Puszczyka

Mijało osiem lat odkąd ucichły ostatnie wystrzały II wojny światowej
 – Hitler, Stalin i Roosevelt nie żyli, Churchill pisał wspomnienia, a oni
 wciąż trwali. W leśnych uroczyskach, w brudnych legowiskach 
bunkrów urządzanych w chłopskich stodołach. Teraz pojawiła się
 szansa na odnalezienie ich szczątków i godny pogrzeb. W wolnej 
Polsce.

Porucznik Wacław Grabowski, ps. Puszczyk i jego sześciu podkomendnych:
 Władysław Barwiński – Sowa (leśnik), Henryk Barwiński – August (leśnik)
 z Krępy, Feliks Gutkowski – Gutek (listonosz) – cała trójka z Krępy w
 powiecie mławskim, Piotr Grzybowski – Jastrząb - rolnik ze wsi Mosaki
 Rukle w powiecie makowskim, Lucjan Krępski – Rekin – rolnik z Sosnowa 
w powiecie ciechanowskim,  Antoni Tomczak - Malutki - rolnik z Dąbka 
w powiecie mławskim, Kazimierz Żmijewski – Jan - rolnik z Pszczółek w
 powiecie ciechanowskim. Kilku miało za sobą udział w wojnie obronnej 
1939 r., wszyscy – w konspiracji – od Armii Krajowej przez Ruch Oporu
 AK do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.
W Krępie urodził się także Wacław Grabowski – 10 grudnia 1916 r. Był 
harcerzem w Mławie, absolwentem przysposobienia wojskowego II stopnia, 
w mławskim liceum tuż przed wybuchem wojny zdał tzw. dużą maturę. We 
wrześniu 1939 r. walczył jako ochotnik, potem w partyzantce, w AK-owskim
 oddziale Stefana Rudzińskiego – Wiktora. Po tzw. wyzwoleniu nie złożył 
broni. Z oddziałem Łysego – kapitana Pawła Nowakowskiego brał udział
 w rozbiciu siedziby Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w 
Mławie i uwolnieniu ponad 30 więźniów. Jeszcze 1945 r. przedostał się do 
Niemiec, do amerykańskiej strefy okupacyjnej, gdzie służył w Polskich 
Kompaniach Wartowniczych. Szybko jednak wrócił do kraju i wszedł 
ponownie do konspiracji, tym razem w szeregach Narodowego 
Zjednoczenia Wojskowego. Współpracował m.in. z innym słynnym
 partyzanckim dowódcą – Mieczysławem Dziemieszkiewiczem – Rojem.

Pierwsza połowa lat 50. ubiegłego stulecia to na północnym Mazowszu,
 podobnie zresztą jak w całej Polsce, czas dobijania przez komunistyczny 
aparat represji ostatnich „Żołnierzy Niezłomnych”. W kwietniu 1951 r. 
w zasadzce ginie Rój zdradzony przez ukochaną. Puszczyk i jego sześciu 
towarzyszy broni walczą jeszcze ponad dwa lata, choć trudno tu mówić 
o klasycznej walce partyzantce. Jak piszą historycy z Instytutu Pamięci 
Narodowej Jacek Pawłowicz, Tomasz Łabuszewski, Leszek Żebrowski
 i Kazimierz Krajewski w publikacji „Kryptonim Orzeł  - Warszawski 
Okręg Narodowego Zjednoczenia Wojskowego w dokumentach 1947 – 1954”
 - oddział Wacława Grabowskiego ogranicza się już tylko do „niezbędnych
 działań z zakresu samoobrony i zdobywania zaopatrzenia”. W październiku 
1952 r. udaje im się ujść z ubeckiej pułapki. Rok później szczęście ich opuszcza.
Jest 5 lipca 1953 r. Puszczyk i jego ludzie ukrywają się w jednym z gospodarstw
 we wsi Niedziałki, na leśnym odludziu, niedaleko Lipowca Kościelnego. 
Nie wiedzą, że jeden z okolicznych rolników zdradził. Zdradził za 5 tys. zł 
wypłaconych przez UB. Kryjówkę siedmiu partyzantów otoczyło tysiąc 
trzystu ubeków, milicjantów i żołnierzy. Nie mieli szans. Wszyscy zginęli.

Po 61 latach pojawiła się nadzieja na odnalezienie miejsca pochówku Wacława 
Grabowskiego i jego żołnierzy. Wiadomo było, że zabitych ubecy przewieźli 
do Mławy, na podwórko swej siedziby. I właśnie tam zrobili ostatnią,
 pośmiertną fotografię siódemki partyzantów. Martwe, podziurawione kulami, 
w podartej odzieży ciała oparte o drzwi jakiegoś budynku.
Poszukiwaniem miejsca ostatniego spoczynku siódemki bohaterów zajął się
 zespół kierowany przez profesora Krzysztofa Szwagrzyka z Instytutu Pamięci
 Narodowej. Zespół wsławiony już przede wszystkim pracami poszukiwawczymi 
i ekshumacyjnymi na tzw. Łączce – miejscu na warszawskich Powązkach, 
gdzie oprawcy z bezpieki potajemnie grzebali swe ofiary. W ten sposób 
odnaleziono m.in. szczątki Antoniego Olechnowicza, Zygmunta Szendzielarza
 – ps. Łupaszka – dowódcę 5. Wileńskiej Brygady AK, czy Hieronima 
Dekutowskiego – ps. Zapora – równie legendarnego dowódcę oddziałów 
antykomunistycznego podziemia.
W Mławie, przy ul. Reymonta, na podwórzu dawnej siedziby UB prof. 
Szwagrzyk i jego asystenci zjawili się w lipcu ub.r. Mogliśmy towarzyszyć
 wtedy ich pracom pomiarowym i dokumentacyjnym. - Staramy się w Mławie 
odnaleźć miejsca, w których możemy przypuszczać, że pochowano szczątki
 Żołnierzy Niezłomnych – siedmiu ludzi z oddziału Wacława Grabowskiego 
– Puszczyka – mówił nam profesor.
W Mławie żyją jeszcze świadkowie tamtych wydarzeń, a jednym z nich jest
 pani Irena Polakowska, która wraz z mężem trafiła do więzienia za pomaganie 
Puszczykowi. Spędziła za kratami cztery miesiące, a jej mąż – cztery lata.
 I tak miał dużo szczęścia bo został skazany na 15 lat więzienia. Państwo 
Polakowscy poznali Wacława Grabowskiego w 1949 r. - Mąż przekazywał mu prasę,
 chleb – wspomina pani Irena.
Właściwe poszukiwania rozpoczęły się kilkanaście dni temu. Zdjęto wierzchnią 
warstwę powierzchni, niestety żadnych szczątków nie udało się na razie znaleźć. 
Rozpoczęcie poszukiwań nie byłoby możliwe bez wsparcia władz Mławy. - Miasto 
usunęło zieleń, krzewy, a przede wszystkim bardzo grubą warstwę betonu – mówi 
burmistrz Mławy Sławomir Kowalewski.
Nie wiadomo jak długo potrwają poszukiwania. Żołnierze Puszczyka mają już swój 
pomnik, odsłonięty w latach 90. XX w. w Niedziałkach, w miejscu ich tragicznej 
śmierci. Dobrze by było by mieli własne groby. Zasłużyli na nie służbą dla Polski.

MAREK SZYPERSKI