Zdziczałe psy zagryzają sarny, zające, bażanty. Całe watahy grasują na obrzeżach podciechanowskich lasów.
Wojciech Dróżdż, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Ciechanów apeluje do właścicieli czworonogów o nie uwalnianie ich na noc z łańcuchów, o wyprowadzanie na spacer tylko na smyczach i w kagańcach.
[yframe url=’http://www.youtube.com/watch?v=RvPF22uWkpA’]
– Byłem kiedyś u rolnika, który miał kilka psów – opowiada nam jeden z internautów. – Większość biegała swobodnie po gospodarstwie i poza nim, jeden był uwiązany na łańcuchu. Rolnik był zdziwiony, że tylko ten je przynoszony mu pokarm, a pozostałe nie chcą. Pewnego dnia poszedł za nimi do lasu. Ze zdumieniem zobaczył, że psy „stołują” się przy ogromnym, martwym dziku, którego pewnie wcześniej osaczyły i zagryzły.
Wałęsające się po polach i lasach psy łączą się w watahy niebezpieczne nie tylko dla dzikich zwierząt. W latach 90. ubiegłego roku taka wataha zagryzła w gminie Joniec człowieka.
msz
NIe wpuszczaj saren, dzików, i zajęcy na moje pola Panie Drożdżu, straty przez nie spowodowane sięgają kilkunastu tysięcy zł rocznie.