373, 236, 445… bezimienne śmierci w bezdusznych, urzędniczych statystykach nabierają całkiem innego znaczenia zbliżając się do nas i zyskując imiona…. Muni, Jacek… Smutny niedzielny wieczór z tragicznymi wieściami.
Początek lat 90. szpitalna stołówka w Ciechanowie. Czekam na swój pierwszy wywiad z cudzoziemcem. Temat ciekawy, bo oto w głębi Mazowsza układanie jadłospisów dla chorych nadzoruje… Munindra Perera – rdzenny Syngalez prosto z dalekiej Sri Lanki. No może nie tak prosto, bo po drodze studia w Warszawie, miłość i w rezultacie rodzina nad Łydynią.
Wtedy w szpitalu rozmowę zaczęliśmy od… szarlotki, którą mi Pan Munindra postawił. Rozmawialiśmy o wszystkim: o jego drodze do Ciechanowa, cejlońskiej herbacie, konflikcie syngalesko-tamilskim, pracy, rodzinie.
Minęły lata i Pan Perera (dla przyjaciół i dobrych znajomych – Muni) uczył moje bliźniaki angielskiego. Spotykaliśmy się wiele razy przy różnych okazjach – czy to w STO, czy w Zespole Szkół nr 2 na Orylskiej. Planowałem (po 30 latach) zrobić z Nim kolejny wywiad. Nie zdążyłem. Wirus był szybszy :(
Odszedł też Jacek Stachiewicz – już nie powiem żartem „witam Marszałka” – przy kolejnym spotkaniu. Bo kolejnego spotkania nie będzie. Przynajmniej na tym świecie…
Radny, społecznik, a przede wszystkim Piłsudczyk. Z wielkim zapałem realizował swoje historyczne pasje. Mróz nie mróz, nawaliło nagłośnienie – nieważne, „Pierwsza Brygada” marnie się odtwarza – nic to. Uczcimy kolejną rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego, urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego, czy wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej z krakowskich Oleandrów..
Jacek robił swoje, nie zważał na przeciwności. Krytyków, złośliwców. Dzięki Niemu Związek Piłsudczyków na trwałe wrósł w ciechanowski pejzaż.
To zdjęcie zrobiłem w niedzielny wieczór nie wiedząc jeszcze o śmierci Munindry Perery i Jacka Stachiewicza. Mrok ogarnął las, było cicho, mgliście i jakoś tak dziwnie…
Panowie spoczywajcie w pokoju
Marek Szyperski