Panie w mundurach na Dzień Kobiet

Na to wyjątkowe Święto życzenia od pań służących w 5. Mazowieckiej Brygadzie Obrony Terytorialnej w Ciechanowie.

A my na Dzień Kobiet, udostępniamy artykuł o paniach w mundurach Terytorialsów opublikowany w najnowszym wydaniu „Tygodnika Ilustrowanego – Nowocześnie z Tradycjami”.

Wojskowo na Dzień Kobiet

Mieszkają w różnych miejscach Mazowsza, pracują w różnych zawodach, poza tym, że są kobietami, łączy ich jedno: wstąpiły w szeregi Wojsk Obrony Terytorialnej. Służą w 5. Mazowieckiego Brygadzie OT.

Przed 8 marca, przed Dniem Kobiet, zadaliśmy im kilka pytań.

szer. Dorota Walczewska

Zawsze chciałam. Od dziecka miałam dwie pasje: pielęgniarstwo, którym zajmuję się zawodowo, a wojsko też mnie pociągało, głównie dzięki tacie i dziadkowi. Gdy więc pojawiła się taka możliwość, chętnie wstąpiłam w szeregi WOT-u i muszę powiedzieć, że bardzo mi się tu podoba.

Córka wstąpiła razem ze mną. Tata bardzo dumny, partner też.

Struktura dowodzenia w domu trochę się zmieniła, rywalizujemy z córką, żartuję, że muszę iść na podoficerkę, bo ona trochę próbuje ze mną rywalizować. Oczywiście żartuję, ale można powiedzieć, że tak – zmienia się struktura dowodzenia. To szesnastka i spotkania rotacyjne powoduje, że jednak nabieramy innych wartości.

To był trzeci dzień szkolenia, trochę fizycznie było ciężko i może nie tak, że chciałam odejść, ale zaczęłam się zastanawiać czy dam radę. Dobrze że miałam ze sobą córkę i obie się wspierałyśmy i tak jak szybko ta myśl się narodziła, tak szybko zgasła.

szer. Ewelina Kraskowska

Czułam wewnętrzne powołanie żeby iść spróbować, a przy okazji, że jestem na co dzień aktywna zawodowo była to dobra okazja do spróbowania jak to wszystko wygląda od wewnątrz, a także myślę, że to jest dobra przyszłość dla nas wszystkich, ponieważ my oprócz tego, że pracujemy w cywilu możemy w przyszłości pomagać naszej Ojczyźnie.

Rodzina bardzo mnie wspierała i wspiera nadal. Poznałam tu mnóstwo ciekawych ludzi, interesujących, z pasjami, którzy poszli tu naprawdę z całego serca i z patriotyzmu. Myślę, że to jest w tym najpiękniejsze, że można się spotkać, wspólnie trenować i poznawać się nawzajem.

szer. Ewelina Jabłońska

Ta myśl dojrzewała we mnie od około roku, zawsze mnie ciągnęło do mundurów żołnierzy. Miałam chęć sprawdzenia się, oczywiście wartości patriotyczne też odegrały ważną rolę, chęć obrony Ojczyzny.

Rodzice na początku myśleli, że żartuję, ale teraz myślę, że są ze mnie dumni chociaż tego nie mówią. Najcięższego momentu w służbie chyba jeszcze nie miałam. Miło wspominam te szesnaście dni na szkoleniu. Teraz zajęcia rotacyjne uczą nas wielu nowych rzeczy, a najlepsze jest to, że mogłam poznać wielu nowych ludzi, bo bardzo lubię to robić.

szer. Magdalena Motecka-Osiecka

Mundur interesował mnie od zawsze. Zrobiłam to chyba bardziej z ciekawości by zobaczyć jak to jest być żołnierzem, jak to jest po tej drugiej stronie i nie zawiodłam się. Bardzo się cieszę, że mam możliwość tego doświadczać.

Zaczęło się od tego, że mój 10-letni syn, który był w Przasnyszu na jakimś święcie w jednostce, przyniósł mi ulotki, z których dowiedziałam się o WOT i stwierdziłam, że bardzo bym chciała tego spróbować. Tak więc ja byłam jak najbardziej dopingowana przez syna, przez męża. Kibicowali mi podczas szkolenia, mialam w nich wielkie wsparcie.

Na pewno wzruszającym momentem była przysięga wojskowa. Było to takie bardzo uroczyste i można było wtedy odetchnąć, że w końcu dałam radę. Trudniejsze momenty, to szkolenie 16-dniowe. Miało się wrażenia, że się nie podoła, ale miałam takie wsparcie kolegów, koleżanek, przełożonych, że dałam rade.

szer. Małgorzata Kowalska-Pabiś

Zawsze to było moim marzeniem. Pierwszym miejscem do którego wstąpiłam po studiach była jednostka wojskowa, ale tam akurat nie było miejsca. Jeśli chodzi o WOT, to mój mąż był „za” – i tak dowodzę w domu… Złego momentu w służbie chyba nie było, nie pamiętam. A dobry? Chyba to, że ten wysiłek nie poszedł na marne. A najważniejszym momentem była oczywiście przysięga.

Not. Msz

fot. msz